poniedziałek, 15 września 2014

Papryka marynowana z miodem



Kolejny przepis z mojego rodzinnego domu.  Mama robiła trzy rodzaje papryki: kwaszoną, paprykę marynowaną z olejem i właśnie taką z miodem. Papryka z tego przepisu wychodzi twarda, sprężysta i bardzo chrupiąca ( chyba, że ktoś będzie za długo pasteryzował, wtedy nawet ona zmięknie ;-) ) a zalewa jest idealnie wyważona. Przepis ma już ćwierć wieku, ale nie szukam innego bo jest doskonały i nie wymaga żadnych poprawek.



Składniki:

Czerwona, pomarańczowa lub żółta papryka, ziarenka ziela angielskiego, listki laurowe, biała gorczyca.

Zalewa:

4 szklanki wody, 1 szklanka octu 10%, 1 szklanka cukru, 2 łyżki naturalnego miodu, 2 łyżki soli niejodowanej.


Umytą i osuszoną paprykę pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy w paski lub na kawałki. Do słoików wrzucamy gorczycę , listki laurowe i ziele ( na litrowy słoik: ½ łyżeczki gorczycy, 3 listki laurowe, 5 ziarenek ziela angielskiego ) i układamy kawałki papryki. Składniki zalewy przekładamy do rondla, zagotowujemy i gorącą marynatą zalewamy paprykę. Słoiki pasteryzujemy.




sobota, 13 września 2014

Melisówka

Do melisówki nadają się miody: wielokwiatowy, lipowy, malinowy i akacjowy. Są łagodne w smaku, a więc nie będą dominowały w nalewce i nie przytłoczą aromatu cytryny i muszkatu. Nalewka ma piękny bursztynowy kolor i orzeźwiający bukiet. Dominuje woń cytryny, zaraz za nią odzywa się przyjemnie korzenny aromat muszkatu i delikatny zapach miodu.
Melisa zawiera dużo olejku eterycznego, który działa uspokajająco, pomaga w nerwicy żołądka, w dolegliwościach jelitowych ( rozkurcza, działa żółciopędnie ) oraz poprawia trawienie.


Składniki:

1 szklanka zielonych listków melisy ( upchanych- użyłam 15 dag ), 15 listków mięty, kawałek kory cynamonu ( 3-4 cm ), szczypta kwiatu muszkatołowego ( użyłam 2 kwiatów ), sok i otarta skórka z 1 cytryny, 1 szklanka jasnego miodu, 2 łyżki cukru, 500 ml spirytusu 96%, 375 ml wody ( 1 ½ szklanki ).


Wodę zagotowujemy z cukrem, wrzucamy cynamon ( w kawałku ), listki mięty i melisy, dokładnie mieszamy aby wszystkie listki się sparzyły, przykrywamy i na maleńkim ogniu trzymamy 15 minut. Zioła mają parzyć się powoli, nie mogą się gotować. Rondel zdejmujemy z ognia i napar odstawiamy do wystudzenia ( pod przykryciem ). Wystudzony napar przecedzamy a melisę dokładnie odciskamy i całość filtrujemy. Z wyszorowanej i wyparzonej cytryny ścieramy skórkę i wyciskamy sok ( pestki wyrzucamy ). Przefiltrowany napar łączymy z sokiem i skórką cytrynową, przelewamy do szklanego słoja i dodajemy miód. Wszystko dokładnie mieszamy, wsypujemy rozgniecione w moździerzu płatki kwiatu muszkatołowego ( jeśli nie mamy, możemy użyć świeżo zmielonej gałki muszkatołowej ) i spirytus. Ponownie dokładnie mieszamy, słój szczelnie zamykamy i odstawiamy w ciepłe miejsce ( temperatura pokojowa ) na 2 tygodnie. Co 3 dni lekko potrząsamy słojem. Nastaw przefiltrowujemy przez gęste płótno, bibułkę filtracyjną, celulozowy filtr do kawy, bawełnianą watę lub biały papierowy ręcznik kuchenny ( bez nadruków! ) prosto do butelek. 


Butelki zamykamy, możemy zalakować i odstawiamy w ciemne, chłodne miejsce na 2 miesiące.  
 

czwartek, 11 września 2014

Grzyby marynowane



Miłośnicy grzybobrania tęsknie wyglądają początku jesieni. Deszcz i ciepła pogoda stwarzają idealne warunki do rozwoju grzybów, a lasy zapełniają się smakowitymi borowikami, koźlakami, kurkami, prawdziwkami czy maślakami. Grzybiarze przeczesują lasy szukając najpiękniejszych okazów, a potem zamykają je w słoikach, aby cieszyły oczy zimą. Mężu nazbierał podgrzybków, więc zamarynowałam je według przepisu, który towarzyszy mi od dzieciństwa. Zalewa jest bardzo łagodna i nie przypadnie do gustu zwolennikom ostrych, kwaśnych marynat. To propozycja dla tych, którzy cenią łagodność i delikatność. Zimą mama robiła sałatkę z marynowanych grzybów. Odcedzała je z zalewy, odsączała na sicie, a następnie dodawała drobno pokrojoną cebulkę, świeżo zmielony czarny pieprz, sól i olej. Składniki dokładnie mieszała i wstawiała do lodówki na 3 godziny aby się zmacerowały. Pychota! A jeszcze lepsze następnego dnia. 



Składniki:

Grzyby ( borowiki, koźlaki, maślaki, podgrzybki, opieńki ), ziarna czarnego pieprzu, ziarenka ziela angielskiego, listki laurowe, nasiona gorczycy.

Zalewa:

6 szklanek wody, 1 szklanka octu 10%, 3 łyżki cukru, 1 ½ łyżki soli 
( niejodowanej ).



Grzyby oczyszczamy z mchu, igliwia i ziemi. Bardzo skutecznym do tego przyrządem jest zwykły pędzelek, chyba, że posiadamy specjalny nożyk do grzybów, który zaopatrzony w wykonaną z polipropylenu szczoteczkę, pozwoli w łatwy sposób oczyścić kapelusz oraz trzonek grzyba. Dzięki niemu grzyby są czyste i nie trzymamy ich długo pod wodą. Po oczyszczeniu, płuczemy na sicie i przekładamy do garnka. Grzyby gotujemy na średnim ogniu, w dużej ilości wody, z odrobiną soli. Ja zawsze gotuję w dwóch wodach. Kiedy woda zaczyna wrzeć i zabarwi się na brązowo ( kapelusze puszą kolor ), wylewam ją i gotuję grzyby w nowej wodzie. Wpływa to pozytywnie na kolor grzybów. Po 15 minutach są gotowe ( hartuję zimną wodą ). Składniki zalewy zagotowujemy. Do słoików wrzucamy przyprawy, układamy grzyby i zalewamy zalewą. Nie upychamy grzybów „na ciasno”, zalewa musi mieć miejsce, aby dotrzeć do wszystkich kapeluszy ( inaczej grzyby mogą pleśnieć ). Słoiki zamykamy i pasteryzujemy 
w 90 C.